
Dlaczego, mimo ogromnego wysiłku, jaki wkładasz w każdą działalność, nie odnosisz sukcesów?
Prawda może okazać się dosyć prosta i brutalna.
Choćbyś wykupił setki szkoleń i brał w nich udział, choćbyś wdrażał tę wiedzę w życie tak, jak uczą tego najlepsi liderzy w branży, i tak nie odniesiesz spektakularnych sukcesów.
Coś Ci się po drodze uda, nawet więcej niż uda, ale to nie będzie nigdy to, co wywoła euforię i pełnię szczęścia.
Perfekcyjne opanowanie wszelkich technik marketingowych, nawiązywanie relacji, świetne wyniki sprzedażowe… To wszystko będzie zawsze oscylować wokół pewnego nieprzekraczalnego pułapu i nie przeskoczysz go choćby nie wiem co.
Będziesz maszynką do robienia pieniędzy w najlepszym przypadku. W najgorszym – będziesz zawsze w finansowym dołku.
Od pewnego czasu wszędzie dookoła słychać opowieści o podkręcaniu swojego termostatu finansowego i choćby nie wiem co, nie otrzymasz tej wiedzy za darmo z żadnego źródła. Każdy link, każdy ślad prowadzi w końcu do zaproszeń na super szkolenia za kilkaset złotych minimum, gdzie musisz pojechać i fizycznie znaleźć się na Sali konferencyjnej. Jeśli Cię tam nie będzie, jesteś skazany na dożywocie z popsutym termostatem finansowym lub wegetację z pokrętłem ustawionym na 13 stopni, albo i mniej.
Czy nie powtarza się też ostatnio, że rodzi się nowa świadomość, że coraz więcej ludzi ma świadomość, że im więcej dasz od siebie, tym więcej do Ciebie wróci?
Nie chcę tutaj mówić, że należy ludziom powiedzieć o co chodzi z tym termostatem bo wiedza, jakby nie było to najcenniejszy towar i jej zdobywanie pochłania nie rzadko lata pracy i całe fortuny zatem musi się jakoś zwrócić i sama jeśli tylko mogę, inwestuję w siebie maksymalnie.
Jest też druga strona medalu. To to o czym mówiłam na samym początku. Choćbyś posiadł całą wiedzę, nic Ci to nie da bo jej po prostu nie wykorzystasz we właściwy sposób dopóki nie zrozumiesz pewnej bardzo prostej rzeczy.
Rzeczy, która jest kluczem do wszystkiego.
Rzeczy, która otwiera wszystkie drzwi, stawia na Twojej drodze odpowiednich ludzi i stwarza niezwykłe możliwości.
Najważniejszy element całej układanki, magiczna różdżka, której potrzebujesz i prawdopodobnie jeszcze jej nie masz to:
Cel
Wiem, teraz możesz czuć rozczarowanie bo na pewno oczekiwałeś czegoś bardziej skomplikowanego i brzmiącego bardziej wytwornie.
Niestety brak tego elementu kładzie na łopatki najmniejsze próby dokonania czegokolwiek już na starcie.
Nie pamiętam kto jest autorem tego cytatu, ale ilustruje on bardzo wyraźnie jak ważnym elementem jest cel:
„Jeśli nie wiesz dokąd idziesz, dojdziesz donikąd”.
Nie można tak jak w piosence Maryli Rodowicz wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż i nie dbać o bilet, ściskając w ręku kamyk zielony i patrzeć jak wszystko zostaje w tyle.
Najbardziej przerażające jest to, że większość ludzi tak właśnie robi. Kupuje bilet donikąd i jedzie byle jakim pociągiem przez życie donikąd bo nie ma celu.
Nie wie co chce w życiu robić, kim być, ile zarabiać, jak się ubierać, z kim dzielić radości i smutki. Czy mieć dom na przedmieściu czy apartament w strzeżonej dzielnicy w mieście, lub nie ma pojęcia co lepsze….
Niektórzy nawet wiedzą kim chcą być. Chcą być KIMŚ! I tyle!
Ja się pytam kto to jest KTOŚ? Nie znam, nigdy nie słyszałam, nie czytałam, nie spotkałam i taki KTOŚ nie istnieje! Mrzonka ukuta na młodzieńczych fantazjach przeplatanych bohaterskimi czynami herosów i gangsterów z żelaznym kodeksem, strzelających ze swoich rewolwerów w sam środek celu z przewiązaną opaską na oczach odwróconych tyłem i celujących w dodatku w stalową tarczę, mająca za zadanie walnąć rykoszetem.
Piękna bajka…
Czas się obudzić. Baśnie pozostają baśniami a my nadal mamy problem z naszym celem.
Powalająca większość ludzi nie ma własnego celu w życiu, nie wie kim chce być tak naprawdę. Trwoni lata na upodabnianie się do swych idoli po czym kiedy już jej się to udaje, konstatuje, że to nie to, bo tak naprawdę nie jest już sobą tylko kimś innym.
Jeśli i Ty jesteś w takim położeniu, że nie wiesz co chcesz w życiu osiągnąć, kim chcesz być, jaki chcesz być i gdzie, nie martw się. To jest problem 95% ludzi na świecie.
Czasem wystarczy jedna milisekunda, żeby Cię olśniło, a czasem potrzeba kilku lat na przemyślenia, próby, robienie różnych rzeczy by zrozumieć, co tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejsze. Dlatego uważam, że pozycja na pokrętle termostatu finansowego to sprawa drugorzędna i gdy już znajdziesz to, czego szukasz, Twój termostat automatycznie zacznie się podkręcać. To nieuniknione.
Po drodze zmieniają się też priorytety w zależności od stanu cywilnego, majątkowego, moralnego itd.
Z tą milisekundą wcale nie przesadziłam. Tak się stało w moim przypadku. Miałam tylko 10 lat kiedy mignął mi obrazek i mam go do dziś przed oczyma.
10-letnia gówniara uciekająca z domu bo mama nie pozwoliła, uciekająca z domu 2 razy w tygodniu, potem 3, potem 5 razy, na koniec po latach 7 dni w tygodniu po wiele godzin spędzałam czas w moim klubie sportowym.
Przez ponad 10 lat takich eskapad, nieraz wstydu, gdy mam przyjechała i dała mi z liścia przed koleżankami i kolegami oraz siłą wywlokła z obiektu sportowego.
Ukrywanie zwichnięć przed trenerką, żeby tylko móc trenować. Do klubu dostawałam się biegiem, 7-kilometrowym wałem wiślanym, bo było szybciej niż czekanie na autobus po szkole, który i tak jechał dłuższą trasą.
Zawalałam szkołę, nie miałam przyjaciół, miałam tylko mój sport. I w końcu byłam najlepsza. Najlepsza w klubie, najlepsza w regionie, najlepsza w Polsce… Tak przy okazji, bo nie uprawiałam tej dyscypliny sportu dla żadnych osiągnięć, te akurat były dla mnie czymś niepotrzebnym i dwa razy zdarzyło się, że dowiadywałam się od innych, że właśnie ogłoszono wyniki i miałam stanąć na najwyższym podium.
Teraz to już jest przeszłość, zostały wspomnienia, ale pamiętam doskonale co czułam tego dnia, kiedy przejeżdżając autobusem obok mojego przyszłego klubu, mignęła mi przez okno pewna scena. To był naprawdę ułamek sekundy, który wstrząsnął całym moim życiem i determinował dalsze moje działania.
Moja sportowa kariera została w dość brutalny sposób „ucięta” tak, że nie było dalszej możliwości jej kontynuować.
Później przez bardzo długie lata nie wiedziałam co chcę robić. Te lata przeleciały i dziś z perspektywy tego czasu mogę jedynie wysnuć wnioski i zrobić wszystko, by ten stan już nigdy nie powrócił. Byłam szczęściarą, bo nie musiałam nawet szukać celu, on sam do mnie wtedy przyszedł.
Jednak teraz jest inaczej. Znalezienie własnego celu, sensu życia, misji, kierunku w którym chcemy podążać to wbrew pozorom bardzo trudna rzecz i czasem warto na początek ustalić sobie cel znalezienia celu.
Brzmi śmiesznie, ale to punkt wyjścia, od którego musisz zacząć, jeśli masz podobną sytuację. Przeanalizuj na kartce swoją obecną sytuację, ustal gdzie jesteś teraz i kim jesteś. Potem zapisz sobie jakiś cel doraźny, który chcesz osiągnąć, jeden, drugi i trzeci. Na końcu kartki zapisz swój główny cel czyli odnalezienie właściwego kierunku, pasji, celu ostatecznego.
Daj sobie czas i wrzuć na luz. Nie stresuj się tym, że nie wiesz co chcesz robić w życiu i co osiągnąć. Jest tyle dróg do wybrania, tyle miejsc do zobaczenia i tyle rzeczy do posiadania, że czasem trudno skupić się tylko na tym jednym.
A może na początku ustal swój cel w postaci umiejętności skupienia się na jednym? Czy to nie będzie przełomem w Twoim dążeniu do odnalezienia się w gąszczu możliwości?
Wielu mądrych ludzi podkreśla wyraźnie, że musisz być monotematyczny. Czyli nie łapać wszystkich srok za ogony. Monotematyczny, skupiony na jednym celu i dążyć do niego z całych sił, po drodze realizując inne, mniejsze cele przy okazji.
Ta monotematyczność przewija się we wszystkich opracowaniach na temat realizowania się w życiu. To podstawa by być skoncentrowanym na jakimkolwiek celu.
Wyobraź sobie całą masę ludzi w Media Markt. Oglądają różne sprzęty, zafascynowani z otwartymi buziami obserwują akcję w trójwymiarze, wciskają klawisze na otwartych laptopach w dziale komputerów, oblizują wargi na widok najnowszych smartfonów, kobiety w dziale AGD po prostu jęczą z zachwytów.
Co mają w głowach? Chcę ten mikser, chcę tę pralko suszarkę, chcę tego iPhone’a, chcę ten komputer, chcę ten telewizor, chcę to wszystko mieć w domu wtedy będę szczęśliwy.
To przykład braku sprecyzowanego celu. W jednym momencie podoba Ci się pralka, w drugim kino domowe. Dziś w Media World zobaczyłeś nowy komputer, idziesz spać i rozmyślasz o nim. Lecisz następnego dnia do sklepu i po drodze Twoją uwagę przykuł sprzęt grający. Kładziesz się spać i jeszcze słyszysz to brzmienie gdy rozsiadłeś się wygodnie ze słuchawkami przed zestawem w sklepie.
Każdego dnia masz cel. Tyle, że inny. W taki sposób daleko nie zajdziesz.
To tylko przykład, bo Twoim celem nie powinien być sprzęt grający czy kino domowe, to drobiazgi, które pojawią się jako efekt uboczny Twojego dążenia do głównego celu.
Piękne, prawdziwe i cholernie trudne na pozór, ale da się to zrobić.
Mała podpowiedź jeszcze na koniec. Jeśli nie masz teraz kasy, zapisz sobie na kartce najbardziej palący problem do rozwiązania na już. Zakup butów dla dziecka, pralki, naprawy auta. Cel ni emusi być wielki, on musi być palący Twoje trzewia.
Życzę Ci powodzenia!